wtorek, 21 października 2014

wracam

Już wracam kochane, musiałam ogarnąć wszystko w swoim otoczeniu.
Pogodzić się z przyjaciółką, przeżyć załamanie aby później wrócić na drogę dążenia do tego celu. Tak, miałam atak głodu, w zeszłą niedzielę. Nie sądziłam że kiedykolwiek zachowam się jak niepoczytalna idiotka, stało się. Następną fazą było załamanie. I dobrze, bo przecież nie po to od miesiąca tak się staram żeby zj*bać to jednym głupim błędem. Ale było to nauczką, bo wcale nie czułam spełnienia bo zżarciu tego wszystkiego. Czułam szczęście w momencie wkładania czegoś do ust, ale już przełykając zaczynał się żal i tak z każdym kęsem.
Od niedzieli jem 100kcal. Jest wtorek wieczór i jestem z siebie zadowolona.
Jutro muszę już troszkę to zawyżyć. Zamierzam zjeść do 299kcal i tak do piątku, bo mam trochę nauki. Ostatnio na nic nie mam czasu, natłok lekcji, zajęć i spraw z jednej strony pomaga, bo nie mam czasu żeby zaglądać do lodówki i najadać się wzrokiem, ale z drugiej strony sprawia, że jestem jeszcze bardziej zmęczona i nie mam energii. Objęłam dobrą metodą, jaką jest jedzenie przed ważnymi czynnościami, na które muszę mieć troszkę siły. Przed nauką, przed lekcją wychowania fizycznego itd. Polubiłam kawę i herbatę bez cukru i zaprzyjaźniłam się z wodą :)
Będzie dobrze!
***
Można się ze mną kontaktować przez komunikator na blogspocie- hongouts,
Do usłyszenia! :*

środa, 15 października 2014

Nie wiem co się dzieję

Są momenty, że jestem święcie przekonana o tym, że nad wszystkim panuję. Po chwili na moment tracę kontrolę i wtedy podpadam sama sobie i się załamuję. Muszę być silna cały czas, nie tylko wtedy kiedy wszystko jest tak jakbym chciała, ale dlaczego nie potrafię!
Waga stoi, a mnie doprowadza to do szału. Nie mogę patrzeć codziennie na ten sam wskaźnik przez cztery dni. Nie po to te cztery bite dni nie jem!!!
Niedziela, Poniedziałek, Wtorek i Środa zmieszczone w bilansie 300kcal.
Ale co z tego! Jeśli waga przez te cztery dni nie tknęła. Czy to powoduje zalewanie moje organizmu kawą zbożową bez cukru, wodą, gorzką herbatą i ziołami? Czy po prostu nie mogę już chudnąć? Wiem, że muszę i choćbym miała przestać ŻREĆ kolejny cel uda mi się osiągnąć! Przecież inaczej być nie może! Tylko czemu jestem nieszczera wobec samej siebie. Czemu mówię sobie o 19.00 "Przecież zjadłaś dzisiaj niewiele ponad dwieście kalorii, jedna garstka musli z rodzynkami nic nie zmieni..." i jem tą garstkę musli, a ku*wa po co?! I tak się tym nie najem. Jedyne co to zmieni to to, że kolejne gramy śmieci wrzucę bezsensownie do żołądka... Czy to my ludzie jesteśmy tacy prymitywni? Nie mogę przestać kierować się ochotą i zachcianką?
Po*ebana jestem jakaś.
Muszę się koniecznie ZMOBILIZOWAĆ kolejne kilogramy muszą zniknąć. Kiedy widzę na wadze 53, po południu 53,5 jestem bardzo ale to bardzo zdenerwowana, mimo że jeszcze parę dni temu chciałam zobaczyć tą trójkę. Nie, już za długo! Już nie chcę jej widzieć. Chcę widzieć dwójkę i tak jest non stop. Ale to dobrze. Nie mogę cieszyć się tym, że schudłam jakieś nędzne 4 kilo, jeśli stoję przed lustrem i nie widzę różnicy. Chcę jak najszybciej zobaczyć 52kg. Dopiero wtedy będę usatysfakcjonowana i dopiero wtedy się uspokoję.
***

sobota, 11 października 2014

bad weather

Za daleko to wszystko zaszło, żeby się poddać.
Wydaje mi się, że gdybym miała teraz zjeść jednego dnia, tyle ile przeciętnie jadłam jednego dnia miesiąc temu- nie dałabym rady zjeść tego wszystkiego. 400 kcal dziennie stało się dla mnie progiem, który przekroczony wywołuje u mnie ogromne poczucie winy. Dziś rano stanęłam na wagę i zobaczyłam niewiele ponad 53 i byłam z siebie taka dumna... Kolejny cel wagowy za sobą. Kolejny kilogram, który jest już czwartym straconym. Mam chwile słabości. Chwile, kiedy leżące na stole ciastka, czekolada, pizza, fast foody, którymi się dotąd opychałam zachęcają mnie do siebie, chcąc namieszać mi w głowie. Wtedy walczę i powtarzam sobie, jaka jestem zje*ana, że kusi mnie takie GÓWNO! Zasrany tłuszcz, puste kalorie, ciężkie ciasto i olej. Przecież soczyste jabłko, chłodna, czysta, wolna od kalorii woda, owocowy, niskokaloryczny jogurt smakują o niebo lepiej. Są świeże, chłodne, lekkie i zdrowe. Przecież wcale nie chce wpychać w siebie czegoś co sprawi, że będę grubą świnią, czegoś prawie ociekającego olejem, tłuszczem, Fu! 
***
sobota 11.10.2014
kurczak 240
baton zbożowy 140
( bilans: 380 kcal )
***
Mam dla Was fajny przepis niskokaloryczny na zupę meksykańską.
(1 porcja - 75 kcal)
Osobiście, jestem fanką zup, bo jak wiadomo zawsze dania na wodzie będą miały mniej kalorii, niż dania smażone i pieczone :)
składniki: 400g suszonej fasoli zalanej na noc, aby zmiękła (waga po namoczeniu), 400g świeżych, dojrzałych pomidorów, 3 łyski kukurydzy, bulion, pół cebuli, 2 ząbki czosnku, kminek, papryka, kolendra, sól, pieprz, chili
przygotowanie: Fasolę namocz na noc według opisu na opakowaniu. Gotuj w wodzie przez 40 minut bez żadnych przypraw. W rondlu na łyżeczce oliwy podsmaż pokrojoną w kostkę cebulę oraz zgniecione ząbki czosnku. Zalej 1,5 litra bulionu, dodaj odsączoną fasolę, obrane, pokrojone pomidory razem z sokiem oraz kukurydzę. Zagotuj i dopraw do smaku przyprawami. Gotuj około 10 minut i dodaj wody, jeśli zupka jest zbyt intensywna lub mocniej dopraw, jeśli jest zbyt mało aromatyczna. Jeżeli masz świeżą kolendrę posyp nią zupę na talerzach.
***

piątek, 10 października 2014

paradoks

Sama nie wiem, co ze mną jest. Zdiagnozowanie choroby mojej duszy jest trudniejsze, niż podanie konsekwencji tej choroby, które już się ujawniły. Izoluję się od ludzi... mimo to zdaje mi się, że jest na odwrót, że to świat izoluje mnie od siebie. Nie mogę zebrać myśli. Czuje się jakbym miała w sobie dwie osoby, jakbym była uwięziona wewnątrz siebie, albo jakbym miała w sobie kogoś jeszcze. Ten ktoś zabrania mi i nakazuje, a ja ulegam. Za słaba jestem, nie umiem walczyć. W szkole, chcę przetrwać tylko do weekendu, który i tak ostatnio poświęcam nauce. Czy tylko ja mam wrażenie, że zawsze, z jesienią przychodzą wszystkie troski? Wszystko się wali, od przyjaźni, po związek, który właśnie skończyłam.
Czuje, że zostałam sama z własnym problemem i choć wiem, że mogłabym się z nim do kogoś zwrócić, to coś mi mówi, że powinnam liczyć tylko na siebie. Czy straciłam najlepszą przyjaciółkę? Czuję, że tak. Dziś to poczułam. Choć wydawało mi się od zawsze, że mam tylko ją, nie czuję większej pustki. Chyba ta pustka osiągnęła maksymalny zakres już dawno. Już dwa lata temu. 
Moje koleżanki nie rozumieją tego, co się ze mną dzieję i choć z jedną z nich, tkwię w tym zjeba*ym przekonaniu, że już wkrótce będziemy idealne i jesteśmy dla siebie nawzajem wielką motywacją do schudnięcia, to boję się jeszcze totalnie przed nią otworzyć. W ogóle boję się otworzyć. Przed nim, przed nią, chyba nawet przed sobą samą, bo nie potrafię zebrać się i wziąć w garść. 
Z jednej strony chciałabym kur*a, żeby był ktoś kto wie jak ch*jowo mi leci, a z drugiej nie chcę słuchać tych wszystkich pi*rdolonych rad ludzi którzy nie mają zielonego pojęcia. Tak. Paradoks. 
***
środa- musli,wasa,marchewka (180kcal)
czwartek- z*ebałam (600kcal)
piątek- (250kcal)
***
Dążenie do perfekcji staje się moją obsesją w każdej dziedzinie. W domu sprzątając, w szkole... Już niedługo będę chuda. Udało mi się schudnąć już ponad trzy kilo, a dopiero trzy tygodnie za nami. Wszystko pójdzie zgodnie z planem. Zobaczę czwórkę na początku wagi. Niedługo. Obiecuje to samej sobie. 
Jutro mam troszkę więcej czasu, pokażę Wam kolejny świetny przepis dietetyczny! 
Trzymajcie się chudziutko! :*
***

wtorek, 7 października 2014

entuzjazm

Kilkudniowa nieobecność była spowodowana weekendem u taty i tooooną książek do wykucia... Sprawdzian z matematyki i poszerzonego wosu, mówią same za siebie. Teraz zapowiada się trochę luzu w szkole, więc może nawet znajdę czas na upichcenie czegoś dietetycznego, mieszczącego się w moim standardzie 300kcal dziennie :)
***
Entuzjazm gaśnie, waga stoi. Efekty minimalnych bilansów trudno dostrzec, kiedy dziennie zalewam organizm minimum dwoma litrami wody... Ale woda to ostatnio jedyny sposób, który pomaga mi z ochotą na jedzenie, żeby nie nazwać tego głodem. Albo jestem nienormalna, albo naprawdę nie czuję głodu. Kiedy muszę zjeść, wydaje mi się, że to przez ochotę na coś smacznego, nie z konieczności, a wówczas wyrzuty sumienia są jeszcze większe...
***
Kontroluj swój dzienny bilans na każdym kroku! http://ilewazy.pl/
Jak to u taty, pod okiem babci nie da się nie zjeść. Przez to weekend mnie troszeczkę zdołował, jednak od poniedziałku powrót do rzeczywistości.
3.10.2014 (piątek)
jabłko 60kcal
wasa z almette 60kcal
sałatka z gotowanych warzyw 150kcal
dwie kostki czekolady 90kcal
wafel ryżowy 20kcal
( bilans: 380kcal )

4.10.2014 (sobota)
musli 150kcal
jabłko 70kcal
wasa 200kcal
makrela 70kcal
( bilans: 490kcal )

5.10.2014 (niedziela)
wasa 50kcal
jajko 80kcal
makaron ze szpinakiem 250kcal
jogurt 80kcal
( bilans: 460 kcal )

6.10.2014 (poniedziałek)
owsianka 150kcal
jabłko 50kcal
musli 90kcal
( bilans: 290kcal )

7.10.2014 (wtorek)
jogurt z otrębami 150kcal
zupa porowa 200g 80kcal
( bilans: 230 kcal )
***


czwartek, 2 października 2014

załamka

rano, w południe i po południu ważyłam tyle co wczoraj i ani grama mniej k*rwa
więc bilans dzisiaj na plus! Jak rano będzie nadal tyle samo to nie wytrzymam.
***
2.10.2014 (czwartek)
wasa z wędliną 70kcal
jabłko 60kcal
energetyk 8kcal
kilka łyżek barszczu 50kcal
brokuł 30kcal
( bilans: 218kcal) 
***
BĘDĘ CHUDA !
***
Mała niespodzianka- przepis na koniec :)
zupa-krem z groszku i brokułów
(porcja takiej zupy: 80kcal; białko 5g, tłuszcz 1g, węglowodany 14g) 

składniki: 500ml wody, 160g brokułów, 60g zielonego groszku, 1 średnia cebula, 1 mała marchewka, 2 łyżki posiekanej pietruszki (korzeń), 2 łyżki natki pietruszki, 1/2 łyżeczki sproszkowanego chili, 1/2 łyżeczki pieprzu, 1/2 łyżeczki soli, 1 kostka bulionu warzywnego

przygotowanie: Wodę doprowadzamy do wrzenia i rozpuszczamy w niej kostkę bulionową, a następnie dodajemy poszatkowaną pietruszkę i marchew. Gotujemy wywar około 10 minut, po czym dodajemy rozdrobnione brokuły, cebulę oraz groszek, doprawiamy.
Całość gotujemy kolejne 15 minut na małym ogniu pod przykryciem, po czym blenderujemy na jednolity krem. Dosalać indywidualnie, z racji obecności kotki bulionowej.

GOTOWE, POLECAM! :)

środa, 1 października 2014

źle

Zaczyna być źle i oby ten stan skończył się jak najszybciej.
Dlaczego wydaje mi się że jestem głodna, kiedy po zjedzeniu odczuwam że zjadłam to choć wcale nie musiałam?! Dlaczego nie mogę nasycić się wodą i dlaczego właśnie ona nie może mi SMAKOWAĆ? Dlaczego tak bardzo chcę tego co najbardziej mnie niszczy?
***
Mam nadzieję, że dzisiejsza wieczorna załamka, zmobilizuje mnie do lepszego jutra, do lepszego piątku i soboty i niedzieli i każdego kolejnego dnia...
Jeden kilo na tydzień to za mało. Chcę być chuda już teraz.
Co z tego, że ktokolwiek powie mi teraz, że moje bilanse 200- 300- 400 kcal są wspaniałe, jeśli ja czuję, że to za dużo aby schudnąć. Dlaczego jedyne efekty które widzę to zmęczenie, ból brzucha? Dlaczego nie mogę wreszcie przed lustrem powiedzieć sama do siebie, że moje nogi mi się podobają, brzuszek jest idealny, a ramiona szczuplutkie?
Męczy mnie to, może jestem kąpana w gorącej wodzie, ale nie chce już dłużej tak bardzo się starając, widzieć w lustrze te same uda. Uczucie obrzmienia dziś sprawia, że czuje się tragicznie.
***
1.10.2014 (środa)
musli 90kcal
jabłko 50kcal
dwa pierogi 65kcal
dwie kromki wasa 35kcal
kilka łyżek pomidorówki 90kcal
energetyk bez cukru 8kcal
( bilans: 338kcal) 
***
Nowy miesiąc rozpoczęty bilansem o przekroczonym limicie. Zajebiście.
i na ch*j ja zjadłam te dwa pierogi?!
Jutro będzie lepiej. Z końcem października będzie super, wierzę w to, naprawdę.
Trzymajcie się chudo!!!!!!!!! :)

wtorek, 30 września 2014

high hopes

Dziś rano waga pokazała już nie 55 a 54kg, co spowodowało małe wynagrodzenie sobie ostatnich katorg ale oczywiście bez przesady, dlatego mam dla Was dzisiaj GENIALNY przepis
na sytą, a maksymalnie niskokaloryczną..... pizzę! Tak, to wykonalne.
***
Przepis na pizzę dietetyczną na bazie otrębów owsianych
składniki na ciasto: 4 jajka, 12 łyżek otrąb owsianych, 4 łyżki serkiem naturalnego odtłuszczonego, szczypta soli, pół łyżeczki proszku do pieczenia

składniki na wierzch: plasterki chudej wędliny, 4 łyżki przecieru pomidorowego, szczypta soli, łyżeczka papryki słodkiej mielonej, łyżeczka przyprawy do pizzy, cebula, 2 ząbki czosnku, 5 pieczarek, pomidor

wykonanie: jajka dokładnie wymieszaj z serkiem naturalnym, dodaj szczyptę soli i proszek do pieczenia. Dodaj otręby i wymieszaj. Odstaw ciasto na 15 minut, by zgęstniało. Wlej do formy wyłożonej papierem do pieczenia (bez tłuszczu) i piecz 15 minut w temperaturze 200 stopni. Cebulę pokrój w kostkę, czosnek przeciśnij przez praskę. Podduś na patelni w łyżce wody, dodaj przecier, sól, paprykę i zioła. Duś kilka minut. Posmaruj ciasto przecierem, ułóż na wierzchu plasterki szynki, pokrojone pieczarki i pomidor. Zapiekaj 10 minut. 

Pizza taka, wciąż jednak nie jest wolna od kalorii, jednak porównując ją do zwykłej pizzy z mąki, z serem i z wszystkimi dodatkami czyniącymi z niej bombę kaloryczną, jest to nic i w ramach nagrody, albo kosztem czegokolwiek innego w chwili słabości można pozwolić sobie na coś takiego. Duża porcja takiej pizzy (1/4 pizzy) ma około 250kcal

***
30.09.2014 (wtorek)
wasa z almette 90kcal
porcja pizzy z przepisu 250kcal
(bilans: 340kcal)

Limit 300kcal przekroczony, ale nie zmienia to faktu,
że schudłam już z Wami ponad 3 kg! :)
***
https://www.youtube.com/watch?v=E4povfmX144

poniedziałek, 29 września 2014

słabsza

Chyba ja i mój kompan głód przestajemy się lubić... Nie znoszę takich dni jak dzisiaj, kiedy wstaję o 6.00, a spać kładę się po północy, a jednak wciąż nie chcę przekroczyć trzystu kalorii. Dobrze, że chociaż wewnętrzna duma, że nie uległam żadnej pokusie i dałam radę rekompensuje choć część zmagań :)
***
29.09.2014 (poniedziałek)
musli z jogurtem i truskawkami 120kcal
brokuł, seler naciowy 50kcal
kilka łyżek rosołu 50kcal
jabłko 70kcal
(bilans 290kcal)
***
Dziś na moich żebrach zawitał tatuaż! Pokażę, ale nie dziś, nie mam już siły, muszę nakarmić się snem i to jak najszybciej! Chyba jutro zostanie także wyznaczony kolejny cel, bo ten... chyba będę mogła jutro odhaczyć! Yay!!! :)

Dobranoc motyle, piszcie na hangouts (chat blogspotu), 
wysyłajcie linki do Was w komentarzach! :)
***

 

niedziela, 28 września 2014

good day

Bilans z dnia dzisiejszego, czyni go dobrym w ogólnym podsumowaniu :)
***
28.09.2014 (niedziela)
banan 114kcal
wafel ryżowy 28kcal
plaster polędwicy 18kcal
garść błonnika 30kcal
(bilans: 190kcal)
***
Idzie mi całkiem nieźle, zbliżam się do celu 54kg wieeeelkimi krokami! :)

sobota, 27 września 2014

shadow

waga spada, myślę że w poniedziałek uda mi się odhaczyć kolejny cel wagowy, na weekend zaplanowałam ostry spadek bilansu. Kontakt z najlepszą przyjaciółką jest już w normie, dogaduje się z rodzicami, zła relacja z ojcem wychodzi na prostą... 
Wszystko jest w normie, jakby cisza przed burzą.

***
Chu*owa amplituda stanów emocjonalnych!
Nie czuję głodu, wydaję mi się, że to po prostu zasrana pazerność. Wydaje mi się, że ból brzucha pojawia się tylko wtedy kiedy pomyślę o czymś pysznym. Jednak kiedy czuję, że MUSZĘ już coś zjeść, zjadam coś, co wcale tej ochoty nie zaspokaja, jak kalafior. Wtedy występuje złość, że zjadłam to, mimo że wcale nie musiałam. Myśl, że zjadłam to nie z przymusu a z pazerności. Nie dość, że nie zaspokajam tym kalafiorem ochoty na coś dobrego, to jeszcze jestem wku*wiona, że cokolwiek zjadłam. Co za paranoja.

***
Czwartek, 25.09.2014
groszek (100kcal)
seler naciowy (12kcal)
wasa z dżemem (120kcal)
pulpety z makaronem żytnik (290kcal)
bilans (522kcal)

Piątek, 26.09.2014
jabłko (70kcal)
kalafior (174kcal)
seler naciowy (26kcal)
kisiel (81kcal)
bilans (351kcal)

Sobota, 27.09.2014
jabłko (70kcal)
musli (90kcal)
wafel ryż. z wędliną (70kcal)
bilans (230kcal)

***

środa, 24 września 2014

kalorie

Kalorie, kalorie, kalorie, kalorie, kalorie, kalorie, kalorie, kalorie, kalorie, kalorie, kalorie, kalorie, kalorie, kalorie, kalorie, kalorie, kalorie, kalorie, kalorie, kalorie, kalorie, kalorie, kalorie
Popadam w paranoję? Tak? To dobrze.

24.09.2014 (środa)
musli - 112kcal
wafel ryżowy - 37kcal
mała porcja lasagne- 230kcal
bilans: (379 kcal) :(

Mimo że pozytywny, wcale nie zadowalający. 
***
Nie mogę już dłużej patrzeć na niego i udawać.
Udawać, że jest mi obojętny.


wtorek, 23 września 2014

chwilowo

Chwilowo poczułam, jakby wszystko układało się pomyślnie. Tak bardzo się myliłam. Moja najlepsza przyjaciółka nie je, choruje, nie chce sobie pomóc. Nie wiem już co robić, mam tylko ją, jeśli ją stracę- stracę wszystko.

23.09.2014
(mimo urodzin wszystko zgodnie z planem)
bilans:
marchewka 27kcal
jogurt naturalny 0% 72kcal
jedna kromka WASA 43kcal
2 cukierki urodzinowe- 84kcal
plaster szynki 47kcal
( 273kcal )

Tak jak sobie obiecałam! Urodzinowy cel osiągnięty (55kg), także i humor chwilowo niezły!
Dziś rano przyszedł do mnie. Kiedy po raz kolejny musiałam przez zaciśnięte gardło mówić, że nic do niego nie czuję, a wręcz z każdym dniem coś co nas oddala poszerza swój zasięg.
Dlaczego przez zaciśnięte? Taka moja natura, szczerość która kogoś rani, jest dla mnie
chorobliwie trudna do wypowiedzenia...
Jasne, miewam chwile słabości w tej materii. Są to chwile, kiedy tęsknie za samym
posiadaniem kogoś u boku, niezależnie od amplitudy naszych uczuć. Jednak zdaję sobie
sprawę z tego, że to tylko kwestia tęsknoty za poczuciem bezpieczeństwa, którego słowa
"mimo wszystko, zawsze możesz na mnie liczyć", nie są w stanie zapewnić...
Zauważyłam też, że moje wątpliwości co do decyzji o rozstaniu, szybko rozwiewają się
gdy w pobliżu znajduje się... tak, właśnie tamten.

poniedziałek, 22 września 2014

zakończenie czy początek

Czy zakończenie związku będzie jednoznaczne z rozpoczęciem nowego etapu?
Na pewno. Zamierzam zacząć żyć pełnią życia, ale pod okiem Any, 
może nawet troszkę surowszym?
Pierwszy dzień na siłowni mam za sobą, termin w studiu tatuażu zaklepany.
Modlę się by nie ogarnął mnie ten typowy stan nostalgii, jesiennego smutku i rozpaczania,
szczególnie ze względu na sprzyjające ku temu walory.
Dziś zamknęłam ten rozdział. Czy czuję ulgę? Absolutnie.
To jedynie wyklarowało moją postawę na tą chwilę, 
ale wcale nie zadecydowało o tym co będzie. A co będzie- nie mam pojęcia.
***
Za kilkadziesiąt minut kalendarzowa jesień, ale także zakończenie siedemnastego roku życia.
Coś czuję, że od teraz wiele się zmieni...
***
22 września 2014
bilans:
płatki z mlekiem, mała porcja 87kcal
ciastko... 120kcal
marchewka 27kcal
(234kcal)
***
MOTYLE NIE PODDAWAJCIE SIĘ ! 


niedziela, 21 września 2014

oksymoron

weekend u taty spowodował tragiczny wzrost korzystnych not kalorycznych...
Na szczęście mam od teraz dwa tygodnie "wolnego" od nakazów jedzeniowych i wciskania jedzenia na siłę, więc liczcie się z drastycznym spadkiem bilansów od dnia jutrzejszego!!!
Mimo, że udało mi się dość dużo poćwiczyć w sobotę i niedzielę, to bilanse są tragiczne, przed momentem stanęłam na wadze czując się jak beczka i załamałam się gdy znów zobaczyłam 56,5kg prawdopodobnie rano będzie to wyglądało o niebo korzystniej, ale to mnie nie usprawiedliwia. 
obiecałam sobie we wtorek odhaczyć cel i tak się stanie choćby nie wiem co!
Uda mi się, tak jak może udać się to Tobie, zacznij już teraz!
BĘDĘ CHUDA :)
***
sobota (20.09.2014)
- jajecznica ~ 200kcal
- malutka porcja makaronu ~ 190kcal
- śliwka 36kcal
- trzy kostki czekolady ~ 133kcal
( 559 kcal )
niedziela (21.09.2014)
tragedia...

psychicznie? ch****o, każdy dzień udowadnia mi, że mój związek jest oszustwem samej siebie, chyba za bardzo boję się samotności, ale strachu nie da się opanować na siłę. kogo oszukuję?
Przecież to nie o nim ciągle myślę i nie za nim tęsknię. 
***
Może możemy być szczęśliwi gdziekolwiek
Móc zawsze i wszędzie już polegać na sobie
I gdybym nie miała kilku cech o których wiem
Pewnie podeszłabym do Ciebie w ten smutny szary dzień
Czułam, że czujesz to co ja, może się mylę
Czułam tak, gdy spojrzeniami spotkaliśmy się przez chwilę
I w moim innym świecie jesteśmy blisko
A tu bałam się, że mi pozwolisz spieprzyć wszystko


piątek, 19 września 2014

Weltschmerz

Tak bardzo chciałabym, żeby mogło się to zmienić i żebym mogła dać Ci,
to co chcę Ci dawać i dostać to od Ciebie.

Tak bardzo chciałam dzisiaj Ci powiedzieć, że mówię Ci co chcesz usłyszeć i mówię to dla CiebieTak mocno chcę Twoich oczu, Twojej skóry, Twoich dłoni, tak mocno czuje toTak bardzo chcę obok być, nie myśląc ile to kosztuje, tak bardzo jesteś mi potrzebny...Tak bardzo chciałam być potrzebna Ci, niezbędna tak jak Ty mi do dziśTak mocno byłeś pewny, czekałeś kiedy powiem Ci, że jestem dla Ciebie, jestem z Tobą, że ja i Ty to coś, co jest na pewno, że jest naprawdę, że to co było między nami wciąż jest i wciąż jest ważne i…
Nie ma Cię gdy moje życie spada w dół i nie ma Cię gdy wszystko łamie się na pół i nie ma Cię i nie wiem już gdzie jesteś, ale dobrze, że nie wiesz co u mnie, bo pękło by Ci serce.

****

Jadę dziś do taty i mam nadzieję, że nikt nie zauważy, że "nie mam ochoty" na jedzenie, heh
zbliżają się moje urodziny, czy osiągnę przed urodzinami kolejny cel wagowy? Muszę!
Postaram się dodać bilanse z soboty i niedzieli, modlę się by były tak korzystne jak przez ostatnie kilka dni!

***

Bilans z dnia dzisiejszego, całkiem satysfakcjonujący!

19.09.2014
- mała owsianka z żurawiną (110kcal)
- garstka musli zbożowych (40kcal)
- guma do żucia (4kcal)
- kromka pieczywa żytniego pełnoziarnistego z plastrem wędliny (60kcal)
razem: około 224 kcal

UWAGA! Chudniemy! Waga spada! :) 

****

Kochane, wysyłajcie linki do Was, chętnie zajrzę!

EDIT!!! A miało być tak pięknie! Mama zmusiła mnie do zjedzenia dwóch kotletów (około 230 kcal)
Nie udało mi się zwrócić...
bilans z dnia: 454 kcal !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :(




czwartek, 18 września 2014

zaskakująca pasywność

Sama dziwię się swoją postawą. Jeszcze nigdy nic nie było mi tak obojętne.
Nienajlepsza sytuacja w domu, rozpadający się związek, pierwsze zawroty głowy,
wszystko spływa po mnie bezboleśnie.
Przestaję nawet użalać się nad brakiem przy sobie pewnej osoby i przestaje myśleć
o tym, jak żałuję, że pozwoliłam dać jej odejść.
Czy idąc za rękę, nie z osobą do której ciągnie Cię jak magnes to oszustwo samej siebie?
W moim przypadku tak to wygląda, ale karząc mu odejść nie byłam tego świadoma,
myślałam, że tamto uczucie wygaśnie, kiedy narodzi się nowe,
a teraz, nie chcąc ranić nikogo, ranię siebie najbardziej.

" Wiedz że Cię kocham i bez względu na to, co zdecydujesz się zrobić z nami, 
nie zmieni się w tej kwestii nic"
Ile w tych słowach prawdy? Nie wiem, bo nie umiem przeczytać Twoich myśli,
jednak próbując czytać cokolwiek z twojej obojętnej postawy, powiedziałabym że prawdy w tym zero. Tak, żałuję, że powiedziałam żebyś odszedł. Ale nigdy się o tym nie dowiesz.

Czy moja postawa jest właściwa? Nie wiem, jednak mam dość walki, myślę że jestem już po prostu za słaba na podejmowanie takich działań. Jeśli jesteśmy sobie przeznaczeni,
to teraz przeznaczenie ma pole do popisu.

***
Kolejny dzień z Aną mija w porządku, bilanse są zadowalające

17.09.2014 (środa)
Ś: kanapka żytnia z serkiem wiejskim (80kcal)
O: marchewka gotowana ok.150g (45kcal)
K: musli z mlekiem 1,5% (150kcal) 
(275kcal)

18.09.2014 (czwartek)
Ś: musli z jogurtem naturalnym (110kcal)
P: marchewka (30kcal)
K: kilka łyżek zupy buraczkowej (100kcal)
(240kcal)

***

środa, 17 września 2014

koszmarny weekend

Oczywiście, znów się nie udało. Uroczystość rodzinna w weekend, zmusiła mnie do zjedzenia takiej ilości jedzenia, że pisanie bilansu nie miałoby najmniejszego sensu.
Moja waga powróciła do tej z przed tygodnia, co doprowadza mnie niemal do szału!
Nowy tydzień, nowe postanowienia, 
tym razem mi się uda, jestem tego pewna...
i pamiętajcie, nigdy, przenigdy się nie poddajemy. Nie załamujmy się, jeśli tym razem znów nam nie wyszło, niech ten zmarnowany tydzień, będzie dla mnie lekcją.
W końcu, po co męczyć się, żeby później zaprzepaścić to wszystko opychając jak świnia!
Zabieramy się za siebie, już! w tej chwili! Po co zwlekać?
Cel na dziś: nie zjeść więcej niż 200kcal

...Jest jeszcze jeden powód, który sprawia, że muszę schudnąć.... ON

czwartek, 11 września 2014

chwila słabości

Tak, tytuł mówi sam za siebie. Chęć na jedzenie wróciła, nie zdołałam pokonać pokusy i zjadłam dziś oprócz naturalnego serka i jabłka, średniej wielkości obiad w multifoodzie
Szczęście po zjedzeniu nie trwało jednak długo...
Po trzydziestu minutach pojawiły się wyrzuty sumienia i złość, 
CO WTEDY ZROBIĆ?
- pójść na siłownię i spalić więcej kalorii niż sobie na początku wyznaczysz!
Nie musisz robić tego na siłowni, odpal na komputerze, odtwarzaczu DVD jakikolwiek program
ćwiczeń spalających tłuszcz i zrób więcej powtórzeń niż ci się wydaje, że możesz!
Myślisz że to ćwiczenie powtórzysz 15 razy? Zrób je 25 razy!
Ja spaliłam dziś 500 kcal,
mimo to nie czuję satysfakcji, bo świadomość o swojej słabości, która zaprowadziła mnie dzisiaj do złego, wywołuje we mnie żal i złość na samą siebie. 
JAK ZMOTYWOWAĆ SIĘ
aby zapobiec poddaniu się pokusie zjedzenia?
Zapisz sobie 10 przykazań, w miejscu, w którym nikt ich nie zobaczy, bo pamiętaj!
Nikt nie może znać Twojego celu!
I czytaj je za każdym razem kiedy chcesz się poddać!
1. Quod me nutrit, me destruit!
2. Porażka nie wchodzi w grę.
3. Jedz mniej, waż mniej!
4. Kalorie nie są w stanie Cię uszczęśliwić
5. Jedzmy mniej by inni mieli więcej
6. Jedz tylko z poczuciem winy
7. Jedzenie sprawia, że stajesz się gruba!
8. Jedzenie jest Twoim wrogiem
9. Nie wolno Ci chcieć
10. Jeśli nie jesteś chuda, nie jesteś atrakcyjna

środa, 10 września 2014

pierwsze koty za płoty

Prawie trzy tygodnie prób i wielu podejść, chwilowej motywacji, dłuższej demotywacji i tak w kółko, aż w końcu zabrałam się za siebie na poważnie.
Nie sądziłam że początek może być tak trudno i że tak łatwo ulec jest pokusie jedzenia.

Ostatecznie z dniem 7 września przestałam się obżerać.
Nie zapisałam tego od razu, bo obawiałam się, że będzie jak zwykle, że znowu potrwa to trzy dni i ulegnę... 
Przekroczyłam prób utraty pierwszego kilograma na wadze, jednak patrząc w lustro nie widzę najmniejszej zmiany. Na szczęście czuje się chociaż troszkę lżejsza, ale prawdopodobnie to tylko złudzenie, które wywołuje głód.
Tak, czuję głód. Raz, dwa razy dziennie, zaczyna on sprawiać że czuję się lepiej,
czuję, że idę w dobrym kierunku i że nie zjadłam zbyt dużo.

Co jadłam przez ostatnie kilka dni?
niedziela, 7.09.2014
(waga: 57 kg) 40 minut ćwiczeń z Mel B
9.00 owsianka
12.00 nektaryna
15.00 mała porcja rosołu
18.00 kanapka ciemnego pieczywa z plastrem chudej wędliny

poniedziałek, 8.09.2014
(waga: 57kg) 40 minut ćwiczeń z Mel B 
8.00 kanapka ciemnego pieczywa z listkiem sałaty
11.30 jogurt naturalny
15.00 porcja surówki z obiadu i kilka kawałków kurczaka na parze
18.00 szklanka mleka (1,5%)

wtorek, 9.09.2014
7.00 owsianka
11.30 jogurt pitny 
15.00 niewielka sucha sałatka bez sosu
18.00 mała miska płatków (mleko 1,5% i suche płatki zbożowe)

środa, 10.09.2014
7.00 kanapka ciemnego pieczywa z listkiem sałaty i plastrem ogórka
12.00 jabłko
15.00 mała miseczka zupy pomidorowej, bez makaronu
18.00 mała owsianka

- Do tego codziennie 0,7l - 1l  wody mineralnej, lub zielona herbata.

Czy jestem z siebie zadowolona? Nie do końca, bo choć jem mało, wciąż nie jest to tyle i bym chciała, jednak chcę do tego przygotować swój organizm. 

Dziewczyny!!! Wysyłajcie mi linki do waszych stron, piszcie komentarze, wiadomości!
Zrobimy to razem! :)